Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jakub1 z miasteczka Kamionki. Mam przejechane 38229.19 kilometrów w tym 5719.99 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.93 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl
Reprezentuje ASGO TEAM Asgo team

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jakub1.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

zawody

Dystans całkowity:1999.77 km (w terenie 1305.49 km; 65.28%)
Czas w ruchu:79:31
Średnia prędkość:25.15 km/h
Maksymalna prędkość:54.20 km/h
Suma podjazdów:10 m
Maks. tętno maksymalne:194 (102 %)
Maks. tętno średnie:174 (92 %)
Suma kalorii:55968 kcal
Liczba aktywności:34
Średnio na aktywność:58.82 km i 2h 20m
Więcej statystyk
  • DST 90.00km
  • Czas 02:37
  • VAVG 34.39km/h
  • HRmax 190 (100%)
  • HRavg 167 ( 88%)
  • Kalorie 3111kcal
  • Sprzęt Corratec Dolomiti
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tour de Leszno

Sobota, 17 maja 2014 · dodano: 17.05.2014 | Komentarze 2


Tydzień miałem ciężki i mój start pozostawał do samego końca pod dużym znakiem zapytania. Na początku tygodnia grypa żołądkowa która wyciągnęła chyba ze mnie wszystko a później jeszcze lekkie przeziębienie. A jeszcze pogoda istno z Giro Italia spowodowała u mnie lekką niepewność



Rano pobudka , kawka, jakieś jedzonko i jazda. Chwila drogi i jestem  już u  Tomka. Tam pakowanie jego roweru i jedziemy dalej. Droga mija szybko , jedziemy w niepewności, deszcz towarzyszy nam przez całą drogę. Na miejscu jesteśmy chwilę po dziewiątej. Parkuje samochód i wychodzimy załatwić formalności . Po chwili wyskoczył jakiś tym z pyskiem że tu parkować nie wolno, więc cofam się przestawiam samochód oczywiście  delikatnie temperując typa. Czasu pozostaje nam coraz mniej . Nagle zaczyna lać i to dosłownie, cały rynsztunek dokonuje w aucie na tylnej kanapie, brakuje mi jeszcze numerka.

Dojeżdża do nas w końcu Sławek z moim numerem startowym który odebrał dzień wcześniej...

Na placu jest już pusto wszyscy stoją już na starcie a my jeszcze regulujemy ciśnienie w oponach. Na start dojeżdżamy pięć minut  przed rozpoczęciem wyścigu . Stoimy gdzieś z tyłu praktycznie można było rzec w czarnej dupie. Arka nie widać, pewnie się ustawił gdzieś bliżej , w sumie nie ma co się dziwić, chłopak walczy o punkty do klasyfikacji generalnej.Były dwa dystanse do wyboru , krótszy na (30km) który  nie był klasyfikowany i nasz  dystans.....dystans  główny(  90km).



W końcu start....O dziwo nie pada......Asfalt świeci się jak lustro po świątecznym szorowaniu . Pierwsze kilometry traktuje troszkę jako rozkręcenie nóg ponieważ na rozgrzewkę nie było czasu. Jadę spokojnie, chwilami oglądając się za siebie czy Sławka i Tomka mam za sobą.... Minuty nie ujechałem a tu pierwsza kraksa...

Po kilku kilometrach zaczynam wchodzić na swój rytm, formuje się spory peleton ze 30 bikerów, większość utrzymuje się aż do finischu.    Chęć do współpracy wyraża trzech bikerów  dwie koszulki  z napisem team 29er i jeden w stroju Polski. Oczywiście można było liczyć także na moich teamowych kolegów których przez całą trasę trzymali się w dziobie  peletonu.. Reszta raczej wyraża dużą chęć wiezie się na kole.



Na czterdziestym kilometrze dopadamy grupkę Arka który dzielnie walczył na rowerze mtb aż do końca.Niestety dzisiaj nawet pro skarpetka od szymonabika nie dała mu mocy. Po wyścigu rozmawiałem z nim mówił że gdzieś na siedemdziesiątym kilometrze dopadła go bomba....Zdarza się odrobisz sobie następnym razem;)



Na 67 kilometrze dojeżdżamy do 2 km podjazdu. Tutaj troszeczkę się rozerwało zaczęło się szarpanie, wyprzedzanie, zajeżdżanie , jeden przez drugiego zaczynał pokazywać jak potrafi jechać po przejechaniu prawie siedemdziesięciu kilometrów na kole. Podjazdy nie są moja mocną strona i tu dałem popracować  Sławkowi. Opłaciło się ,wciągnął mnie niczym laweta uszkodzone auto na pakę.






Do mety pozostało już niewiele. Wciągnąłem  żela, dobrze popiłem i jedziemy dalej.  Około  piętnastu kilometrów przed metą zaczynają chłopaki z tyłów wychodzić na przód , idą krótkie zaciągi ale ucieczki żadnej nie ma.
Jestem trzeci w peletonie, do mety pozostało już tylko kilka kilometrów. Najpierw odpada jeden , po chwili spływa kolejny gość i zostaje sam na dziobie.Do mety pozostało już jakieś pięć kilometrów. Cisnę na korbę , czuje już się zmęczony, skurcz zaczynają się odzywać ale nie odpuszczam.  Zbliżam się do zakrętu i ostatnia prosta, dociskam , puls wariuje myślę sobie to jakieś szaleństwo nie jestem dobrym finischerem, Wyskoczył gość w stroju omega farma i się  oddala. Po chwili został skasowany.  Widzę już metę i dokładam ,idę w trupa  ale bez skutku , prędkość stoi a puls leci  do górę, czuje że odpadam. Reszta dokłada i ląduje gdzieś w połowie stawki peletonu w którym jechałem

 Na szczęście odbyło się bez żadnej kraksy której się obawiałem najbardziej a do tego i pogoda oszczędziła nas przez cały wyścig. Niestety przebieranie przebiegło znowu w aucie bo zaczęło lać.



Jemy makaronik, odbieramy certyfikaty i medale pamiątkowe i nie czekając na losowanie zabieramy się do domu.

Dane z wyścigu
Open 286/570
M3 kat szosa 97/158
90km w czasie 2:37:03 według organizatora (mi wyszło ponad 93km)
HR max 190 (na finischu)
HR śred  167
Kcal 3111


Kategoria zawody


Grand Prix Kaczmarek Electric MTB- Olejnica

Niedziela, 27 kwietnia 2014 · dodano: 27.04.2014 | Komentarze 2

No i nastał czas pierwszych zawodów w tym roku. Pierwszy start  i zarazem powrót do ścigania po dziesięciu miesiącach przerwy. Ten start miał być dla mnie  testem.  Od tego sezonu nastąpiła zmiana w moich startach zmienił się dystans z mega na mini. Szczerze mówiąc sam nie wiedziałem czego się spodziewać.

Założenie było takie - jadę swoje od startu aż do mety. Niestety nie da się przejechać wyścigu na lajcie....

Rano pobudka, szykowanie, pakowanie, śniadanie i wyjazd. Kilka po ósmej jestem już w Mosinie po Pawła. Razem dojeżdżamy dosyć szybko na miejsce startu. Jest troszkę  przed dziesiatą, a  po ilości samochodów widać, że ludzi jest multum, przynajmniej jeszcze raz tyle co rok temu.

Na miejscu już  czekają  koledzy z Teamu jest Jarek ,Arek ,Tomek, Rafał no i Sławek który trzyma dla nas miejsce.

Rozpakunek i szykowanie oraz odbiór numerków idzie dosyć sprawnie mimo sporej kolejki po odbiór pakietów. Jak na tą cenę  mam wrażenie że co roku pakiecić robi się coraz bardziej mizerny, a cena wzrosła.

Chwile przed 11 stoimy już w sektorze przydzielonym wcześniej, a mianowicie w sektorze drugim, w którym jestem Ja, Paweł ,Sławek i Tomek. Widzę jeszcze ziomka z Pro Googli z3waze.

Na starcie pełen luz:)

Foto by Gosia

Chwila po jedenastej start.  Ruszamy powoli i mozolnie jeden przez drugiego się przepycha trzeba się pilnować by nie zostać zepchnięty. Początek jedzie mi się dosyć dobrze z zapasem siły, więc postanawiam podkręcić wiem, że mam mocne starty, a dalej się zobaczy. W końcu łapię jakąś grupkę i tak sobie lecimy przez połowie trasy. Tempo  mocne jak dla mnie, puls mam dość wysoki (rzadko kiedy mam niżej niż 170) ale staram się utrzymać tempo, jedynie na podjazdach troszkę odpuszczam. Większość podjazdów jadę na miękko lecz nie na młynku.

Na jednym ze zjazdów  kraksa, gość leży i się nie rusza;(   .....kilku bikerów z dala krzyczy by uważać. Przelatuję prawą stroną i lecę  dalej. Gdzieś na wzniesieniu jeszcze  mijam Marcina walczącego z pękniętym hakiem tylnej  przerzutki.  Zbliżam się do połowy dystansu za pleców wyskakuje mi Arek krzycząc '' dajesz Kuba dajesz'' wyprzedził mnie dosyć lekko,  udało mi się jeszcze go wyprzedzić,  ale On  i tak wyprzedza mnie później z duża lekkością. Myślę sobie noga jest niech sobie leci.


Foto by Fotomtb

Druga część trasy to kilka fajnych prostych, mały odcinek kurwidołków i kilka zawijasów. Wększość trasy siedze na kole gościowi z Leszczyńskiego Klubu Kolarskiego... W Olejnicy czekał na mnie jeszcze spory podjazd pod wieże widokową i zaraz zjazd z niej  -  myślałem, że kończę swoje zawody więc  cisnę na korbę ile się da. Naprawdę myślałem, że to już koniec, ale okazało się, że organizator zrobił jeszcze małą niespodziankę zawodnikom i  mamy jeszcze kilka dodatkowych kilometrów do przejechania w pobliżu mety. Kilka podjazdów i zawijasów. Dojeżdżam do Zygmunta Kurpisza  Rybczyński team z którym dojeżdżam do mety. Na mecie podziękowania i gratulacje oraz pamiątkowy medal.


Foto by Katarzyna Borska

Ja z Pawłem szybko się zawijamy bo na piętnastą mam być u rodziców na imieninach taty.

Pierwsze moje mini za mną szczerze mówiąc  tak samo boli jak mega. W mini po prostu trzeba od startu jechać na pełnej mocy.
Reasumując -  ze  startu  jestem raczej zadowolony, jechałem na sto procent swoich możliwości.

Dane z wyścigu
czas 1:42:51
kilometry 39,5 ( według organizatora 35km)
open 145/595
M3 60/100
Śred HR 173
Max  HR 188
Kcal. 2185





Kategoria zawody


Lubrza Grand Prix Kaczmarek Electric

Poniedziałek, 1 lipca 2013 · dodano: 01.07.2013 | Komentarze 5

Do Lubrzy autostradą docieramy razem z Pawłem na półtoragodzinny przed startem. Po Pięciu minutach dobija reszta ekipy oraz reszta rzesza znajomych wesołym busikiem Rafała Łukawskiego. Przed startem jestem mega rozluźniony. Wiedząc jak wyglądało moje ostatnie trenowanie postanowiłem tym razem przyjechać treningowo cały dystans.

Po zrobieniu rundy rozgrzewkowej ustawiam się w drugim przydzielonym mi sektorze wśród znanych mi ziomków Pawła,Sławka i Marka.

Po starcie pierwszego sektora przyszedł i czas na nas. Od początku jechałem spokojnie nie szarpiąc , pilnując przy tym pulsu , nawet udaję mi się wyprzedzić kilka osób. Pierwszą pętlę jadę w sporej grupce raz po raz na zmianach.

Na kurwidołki nie będę narzekał bo mam 29er . tylko na tych podbiegach jakoś tracę dech w piersiach, nie mówiąc już o atrakcjach organizatora w postaci rzeczki lub mościku z którego się spierdoliłem brodząc po pas w wodzie na drugim okrążeniu . Na moje szczęście koleś który jechał za mną zdążył złapać mój rower. Wyjście z tejże rzeczki przez pokrzywy też nie należały do przyjemności. Wpadając złapał mnie skurcz w łydkę dosyć mocno i już mi się nie jechało tak dobrze jak do tego momentu.

Do rozjazdu na mega utrzymuję tempo peletonu , tam troszkę się grupka rozerwała kilku pognała na mini a reszta ciągła za mną. Dwóch mnie doszło i jadą mi na dupie, aż do felernego mościku . Gdzieś też w tamtym miejscu zauważyłem a raczej wyczułem że powietrze mi z tyłu uchodz. Postanawiam jechać dalej ,czasem na zakrętach czułem jak zarzuca ale na moje szczęście udało się dojechać do mety. Pakując rower na samochód już był kompletny laczek.

Reszta trasy pokonana w towarzystwie pięcioosobowej grupki która mnie wchłonęła .W tejże grupce też przypada mi ostry finich i walka aż do ostatniej kreski. Na mecie jestem ledwie żywy ale daje znaki życia i dziękuje chłopakom .

Z wyniku jestem zadowolony tym bardziej że obawiałem się że będzie totalna lipa po urlopie i nie trenowaniu. A sam start miał być potraktowany jako dobry trening. Atrakcje w postaci rzeczek totalnie zaskoczył mnie pierwszy raz na ścigu musiałem się przeprawiać i nie ukrywam że to było niezłe wrażenie dla mnie.
Sam koniec imprezy był dla mnie niełaskawy później coś było nie tak, już po przebraniu zaczęło mnie mdlić i boleć mocno głowa . Nawet udało mi się zobaczyć ptaka zwanego pawiem a nawet kilka a droga do domu daleka i to z takim bólem głowy, że nie mogłem wytrzymać . Do domu zajeżdżam a tam znowu te ptaki??????
Makaron wszyscy jedli i był ok! Więc chyba jakieś inne dziadostwo mnie dopadło.

Czas 2:28:10
M3 29/50
OPEN 77/148

Jazda przez mostek © jakubek



Ostry finisch © jakubek
Kategoria mtb, zawody


LLR Smyczyna

Sobota, 1 czerwca 2013 · dodano: 01.06.2013 | Komentarze 4

Trasa bardzo fajna i ciekawa dużo singli i krótkich pojazdów które mi pasują. Technikę w tych warunkach też można podszkolić. Pierwszy raz startowałem w takiej kaszanie i nie było nawet źle, najwięcej ucierpiał rower, a zwłaszcza napęd i hamulce. W takim wypadku koszta imprezy idą w górę. Pomimo kiepskiej pogody wszyscy jednak jedziemy do domu zadowoleni i szczęśliwi. Dane spisuję z licznika bo nie ma jeszcze oficjalnych wyników


foty by fotomtb





Wynik
czas 2:54:52
Kategoria M3 12/19
Open 19/43
Kategoria zawody


  • DST 133.00km
  • Czas 03:48
  • VAVG 35.00km/h
  • VMAX 54.20km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 186 ( 98%)
  • HRavg 151 ( 79%)
  • Kalorie 3927kcal
  • Sprzęt Corratec Dolomiti
  • Aktywność Jazda na rowerze

VIII Leszczyński Maraton Rowerowy

Niedziela, 26 maja 2013 · dodano: 26.05.2013 | Komentarze 5

Rano piździ, że aż nie chce się jechać.

Na miejsce dojeżdżam z Pawulonem.

Na starcie jestem już o 8:30 i stoję w „czarnej dupie” gdzieś na zakręcie.

Po starcie pierwszego sektora udaje mi się docisnąć do Jarka i Roberta, którzy też jechali na mega.

Od początku mocna „rozkrętka” lecz nie tak jak w mtb przede mną spory dystans więc z małym marginesem próbuję się przytrzymać Jarka.

Już od pierwszych kilometrów formułuje się spory peleton około 40 osób, tylko lipa bo nikomu nie chce się pracować na dziobie .

Jako team Ja ,Robson i Jarek bierzemy w swoje ręce rozprowadzanie grupy, do pociągu dołącza się Krzysztof z Pro Google.

Czasem wyskakuję ktoś z koła na przód, ale szybko zostaję wchłonięty przez peleton. Tak dojeżdżamy do rozjazdu gdzie grupka sporo się uszczupla.

Druga pętla to lipa totalna nikomu nie chce się wyjść na przód i znowu mozolna praca jak na poprzedniej pętli - Ja ,Robson, Jarek i Krzysztof……a i gostek z napisem na dupie kaminiarz czy kominiarz. Nawet próbujemy zwolnić do 25km/h i nic zupełnie nic …..nosz kurwa mać co to ma być?

Na przedostatnim podjeździe peleton się zaczyna rozciągać i Ja z Robsonem odskakujemy .Czując cały czas oddech na plecach peletonu próbujemy robić swoje jadąc po krótkich zmianach.

Udaję nam się zyskać około minuty przewagi nad pościgiem.

Doganiamy jeszcze trzech uciekających bikerów i znowu nawiązała się współpraca po krótkich zmianach lecz na 10 kilometrów do mety udaję się im odjechać i tak z Robsonem już w tandemie jedziemy po zmianach, aż do samej mety.

Metę przekraczamy trzymając się za ręce w górze ……..dlaczego? bo tak trzeba .
Na mecie składamy sobie podziękowania i gratulacje za dobrą jazdę.

Szosowiec pełną gębą © jakubek


Na czele peletonu © jakubek


Druga pętla © jakubek


Uwielbiam takie chwile © jakubek



Open 87
M3/28
Kategoria 100, na szosie, zawody


  • DST 61.00km
  • Teren 60.00km
  • Czas 02:41
  • VAVG 22.73km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • HRmax 187 ( 98%)
  • HRavg 169 ( 89%)
  • Kalorie 2824kcal
  • Sprzęt Merida big nine900 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sulechów Grand Prix Kaczmarek Elektric

Poniedziałek, 20 maja 2013 · dodano: 20.05.2013 | Komentarze 2

Od początku ogień....
Sporo podjazów i długich zjazdów...
Mocno pyliło...
Temperatura jak dla mnie to za gorąco...
Pierwsza pętla jak zwykle w większej grupce do rozjazdu na mini
Druga pętla na ogonie trzyosobowego grupetto...
Trzecia pętla samotna jazda....grupka się rozerwała.
Ostatnie pięc kilometrów ogień do mety..

MEGA
open 87
M3/25

0:01:48 (1strefa)
0:01:44 (2strefa)
2:40:52 (3strefa)


Warto było przejechać dystans mega © jakubek

Foto by Lidia Klimkiewicz

Kategoria zawody


  • DST 66.70km
  • Teren 65.00km
  • Czas 02:54
  • VAVG 23.00km/h
  • VMAX 43.50km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 189 (100%)
  • HRavg 164 ( 86%)
  • Kalorie 3338kcal
  • Sprzęt Merida big nine900 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kaczmarek Elektric Olejnica

Niedziela, 28 kwietnia 2013 · dodano: 29.04.2013 | Komentarze 0



 Olejnica2
Olejnica
Ostre napieranie


Czas 2:47:21
Open 91/170
M3/60
Kategoria zawody


  • DST 75.00km
  • Teren 60.00km
  • Czas 03:14
  • VAVG 23.20km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 188 ( 99%)
  • HRavg 163 ( 86%)
  • Kalorie 3447kcal
  • Sprzęt Merida big nine900 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bikecrossmaraton-Dolsk

Poniedziałek, 22 kwietnia 2013 · dodano: 22.04.2013 | Komentarze 1

Drugie ściganie w tym roku już za mną.

Dzisiejszy ścig był od początku pod wielkim znakiem zapytania. Po ciężkim tygodniu nie czułem się zbyt dobrze i do tego jeszcze dwie godziny snu przed wyścigiem, zdawało mi się to dosyć mało. Rodziły się myśli by nie jechać ,a może jechać i zrobić mini…………., ale, że co, że ja? Na mini? To lepiej nie jechać.W końcu pojechałem i to na mega 70kilometrów.

Dojazd na miejsce wspólnie z Pawłem. Parking pełen. Nie ma za bardzo gdzie zaparkować więc stajemy przy drodze. O dziwo kolejek jak w ubiegłym roku do rejestracji nie ma. Szybko załatwiamy sprawę i wracamy do auta się przebierać. W między czasie docierają jeszcze teamowcy Arek, Jarek
i Robert oraz kolejni inni znani bikerzy jak Rafał Ł ,Piotr ,Mateusz, Jonasz, Tomek P.

Przebieramy się ,robimy małą rozgrzeweczkę i do sektora. Przez chwile waham się czy jechać
w długich spodniach . Na końcu i tak zostaje w krótkich spodenkach i w gameksie.

Start z pod Villi Natura kilka minut po 11. Nabieram prędkości , zaczyna się przepychanie i szarpanie po to tylko, by na rynku zatrzymać się na start właściwy. Na początku rundka obok punktu widokowego i już tam wiem, że mam za dużo ciśnienia w oponach. Dupa mi podskakuje jak bym jechał na sztywniaku .W tym też miejscu zaczynają się formować grupki.

Przez dłuższy czas trzymam się w grupie siedmioosobowej. Momentami puls kręci na wysokości 174-180, daje znać nieprzespana noc . Muszę zwolnić bo tak nie dam rady dojechać do mety. Na asfaltowych odcinkach prędkość dochodzi do 50km/h i udaję mi się sporo nadrobić - to efekt dużego ciśnienia, za to na dłuższych szutrowych podjazdach zostaje w tyle. Na 60 kilometrze dochodzi mnie jeszcze gość z m4 na specu i siedzi mi na ogonie aż do mety.

Metę przekraczam z czasem 2:59:19
OPEN 76/153
M3 32/60


Asgo team
Dystans mega
Jarek 2:46:18
Robson 2:58:11
Ja 2:59:19
Paweł 3:19:23
Dystans mini
Arek 1:47:44




fot.Jacek Głowacki
Kategoria zawody


  • DST 40.15km
  • Teren 40.14km
  • Czas 01:50
  • VAVG 21.90km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 190 (100%)
  • HRavg 166 ( 87%)
  • Kalorie 1779kcal
  • Sprzęt Merida big nine900 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

III leśne kryterium w Trzebani

Niedziela, 14 kwietnia 2013 · dodano: 15.04.2013 | Komentarze 1

Pierwsze ściganie w tym roku mam za sobą.

14 kwietnia 2013r. to data rozpoczęcia maratonów w sezonie 2013. Sezon rozpoczął się od Leszczyńskiej Ligii Rowerowej w Trzebani. Jeszcze tydzień temu leżał tam śnieg, w środę ogromne błoto, a dzisiaj pogoda i trasa wyśmienita, aż nie do wiary. Na starcie stawił się cały team asgo w składzie: Jarosław Skrzypczak, Jakub Klimkiewicz, Paweł Bartkowiak, Robert Zieliński, Sławomir Szuster, Arkadiusz Broda, Rafał Nowak oraz Piotr Grochowy. Po rozstawieniu oflagowania asgo przy naszych samochodach ruszyliśmy kibicować Rafałowi Nowakowi, Piotrowi Grochowemu oraz Arkadiuszowi Brodzie na dystansie mini, który wystartował z lekkim opóźnieniem. Niestety Piotr nie ukończył dystansu z uwagi na zerwanie łańcucha. Natomiast reszta szczęśliwie dojechała do mety. Około godziny 12.30 wystartował dystans mega, który składał się z sześciu pętelek po 7 km, a każde okrążenie kończyło się 800 metrowym podjazdem na którym było wielu kibiców, w tym moja żona, która mnie dopingowała. Na czele oczywiście Jarosław Skrzypczak za nim ja z Robsonem, później Paweł i Sławek. Przez pierwsze dwa kółka jechałem z Robertem. Na trzecim okrążeniu Robson wystrzelił do przodu. I tak z grupą pracowałem przez resztę okrążeń, gdzie siła napędową był Jacek Swat. W połowie piątego okrążenia dochodzi do mnie dźwięk motocykla, który prowadzi czołówkę na czele, której Sebastian Swat z dużą różnicą do reszty zawodników. Myślę sobie niemożliwe, a jednak dublował mnie na piątym okrążeniu oraz swojego ojca he, he. Na szóstym ostatnim okrążeniu dopadam Roberta i jedziemy przez pół okrążenia razem. Niestety na dwa kilometry przez metą Robert odpuszcza m.in. przez kłopoty z siodełkiem, a ja wystrzelam do przodu i tak po Jarku jestem drugi w teamie na mecie. Później wpada na metę Robert, po jakimś czasie Paweł i na końcu Sławek. I tak wszyscy ukończyli dystans mega.




Potem ciasto i kawa , pogaduchy z przyjaciółmi i po godzinie zbieramy się do domów. J tak rozpoczęcie sezonu okazało się szczęśliwe dla mnie i całego mojego temu z wyjątkiem Piotrka .
Teraz przed nami wyścig w Dolsku (21.04.).


Na koniec wspólna teamowa fotka




6x7km
czas 1:31:24
M3 18/54
OPEN 45/128
Kategoria zawody


Finał leszczyńskiej ligi w Osiecznej

Niedziela, 11 listopada 2012 · dodano: 11.11.2012 | Komentarze 0

Na finał leszczyńskiej ligi rowerowej wybrałem się wspólnie z Arkiem. O godzinie 12:00 byliśmy już na miejscu, wszystkie formalności związane ze startem udało się szybko załatwić.

Dociera także Sławek i Piotr. Ja lecę się przebierać i składać rower, mijam gdzieś po drodze Rafała i Jasia.
Bez rozgrzewki w krótkich spodenkach uderzam na linie startu, po czym wracam jeszcze po nogawki.
Na starcie stoję w czarnej dupie gdzieś na końcu , przede mną stoi ze dwustu bikerów, myślę sobie będzie ciężko…..
Hymn z okazji 11 listopada….. i start…. , przepychanka ,zakręt i ogień prędkość w granicach czterdziestki, puls sto siedemdziesiąt wylatuję na prostą i tam z mordewindem , bez zmian dojeżdżam do pierwszego podjazdu i tam dobijam do 180 ale na pulsomierzu , za wzniesieniem chowam się za gostka w niebieskiej bluzie, który co jakiś czas krzyczy dawać zmiany…dodając czasem kurwa mać…
I tak po zmianach dojeżdżamy do rynku w Osiecznej, równocześnie kończąc pierwszą pętle.
Na drugiej pętli dobijamy do innej grupy tworząc jednocześnie mały peletonik około osiemnastu osób i w tej grupie dobijam do podjazdu na rynek, w tym też momencie zaczęły się małe roszady. Prędkość powoli wzrastała, jeden przez drugiego się wychylał na przód, przepychanki i zerwania, a Ja przyczajony czekałem na mały atak. Mijamy rynek, skręt w lewo dalej w prawo i ostania prosta widzę metę i ogień środkiem drogi czując łokcie na swoich bokach innych bikerów cisnę ile sił w nogach. Z przodu mnie blokują i odbijam na prawą stronę i idę w trupa prawą stroną - puls dobija do 189 i po pięćdziesięciu siedmiu minutach wpadam na metę przejeżdżając prawie sędziego.

Po trzech minutach dojeżdża Sławek, a półtorej minuty po nim Arek składamy sobie podziękowania i gratulacje.
Medal na koniec też był fajnym uzupełnieniem…..
Czekam na wyniki zobaczymy czy coś udało się zmienić.

Osieczna1
Osieczna5


Osieczna2
Osieczna3

Kategoria zawody