Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jakub1 z miasteczka Kamionki. Mam przejechane 38229.19 kilometrów w tym 5719.99 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.93 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl
Reprezentuje ASGO TEAM Asgo team

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jakub1.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2014

Dystans całkowity:829.76 km (w terenie 116.00 km; 13.98%)
Czas w ruchu:33:12
Średnia prędkość:24.99 km/h
Maks. tętno maksymalne:193 (102 %)
Maks. tętno średnie:171 (90 %)
Suma kalorii:5322 kcal
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:51.86 km i 2h 04m
Więcej statystyk

Rekreacja na Malcie

Sobota, 31 maja 2014 · dodano: 31.05.2014 | Komentarze 0

Przejażdżka po Malcie w towarzystwie mojej żony Lidki oraz Sławka i Gosi.
Kategoria przejazdzka


  • DST 61.60km
  • Czas 02:02
  • VAVG 30.30km/h
  • Sprzęt Corratec Dolomiti
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętla przez Kórnik

Piątek, 30 maja 2014 · dodano: 30.05.2014 | Komentarze 0

Wczoraj jechałem ubrany jak by była jesień a dzisiaj na krótko...... taka sytuacja albo jak kto woli taki mamy klimat.
Noga dzisiaj fajnie kręciła a towarzystwa dzisiaj dotrzymywał mi  Sławek.

Dom-Starołeka-Czapury-Rogalinek-Rogalin-Świątniki-Radzewo-Czołowo-Kórnik-Szczodrzykowo-Robakowo-Koninko-Jaryszki-Marlewo-Dom

HR max 170
HR śred 145
kcal 1913
Kategoria na szosie, trening


  • DST 40.60km
  • Czas 01:20
  • VAVG 30.45km/h
  • Sprzęt Corratec Dolomiti
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening na szosie

Czwartek, 29 maja 2014 · dodano: 29.05.2014 | Komentarze 0

Samotne kręcenie po moich ulubionych rewirach.
Dom-Krzesiny-Czapury-Głuszyna-Koninko-Robakowo-Gądki-Żerniki-Szczepankowo-Marlewo-dom

HR max 168
HR śred 150
Kcal 1213



  • DST 70.30km
  • Czas 02:11
  • VAVG 32.20km/h
  • HRmax 182 ( 96%)
  • HRavg 150 ( 79%)
  • Kalorie 2211kcal
  • Sprzęt Corratec Dolomiti
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening na szosie

Poniedziałek, 26 maja 2014 · dodano: 27.05.2014 | Komentarze 0

Umówiliśmy się ze Sławkiem na rondzie starołęka i razem ruszyliśmy do Pawła do Mosiny. Tempo od początku było mocne a  wiaterek jeszcze pomagał w dokręcaniu . Wjeżdżając do  Mosiny mamy średnią 35km/h. Na miejscu dobija do nas Paweł i dalej jedziemy już w trójkę. Kręcimy się po okolicznych mieścinach gdzie Paweł dzielnie znosi duże prędkości na swoim treningowym rowerze mtb. W drodze powrotnej kręcimy już pod wiatr. Staramy się by  tempo  do domu było także  mocne .Sławek zdecydowanie miał dzisiaj dobry dzień , narzucał mocne tempo jadąc z przodu,   gdy ja  starałem się  wychodzić popracować na przód  to on jeszcze  bardziej podkręcał. Od starołeny już tempem rozjazdowym dojeżdżam do domu.

HR max182
HR śred 150
Kcal 2215
Kategoria na szosie, trening


  • DST 32.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 01:17
  • VAVG 24.94km/h
  • HRmax 193 (102%)
  • HRavg 171 ( 90%)
  • Sprzęt Merida big nine900 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

LLR - Smyczyna

Sobota, 24 maja 2014 · dodano: 25.05.2014 | Komentarze 3

Do Smyczyny jadę z moją żoną i ze Sławkiem. Wyjechaliśmy z Poznania dosyć późno  i w ostateczności  zajeżdżamy na krótko przed startem.

Na kilka minut przed jedenastą stoimy już na linii startu ja , Sławek, Arek i Tomek.  Jeden przez drugiego coś tam marudzi że nie ma dzisiaj dnia , że forma kuleje   czy cóś takiego. Na trasie jakoś tego nie było widać,  chyba to  była jakaś zasłona dymna???  Co jakiś czas ktoś się jeszcze przepycha do przodu krzycząc że jedzie mega. Z tyłu widać jeszcze Piotrka który nie spina się za mocno i postanawia dzisiaj pilnować tyłów.




O jedenastej wystartował dystans mega a kilka minut ruszyliśmy my miniowcy . Pierwsze kilometry jadę jako pierwszy z teamu choć wiedziałem że długo to nie potrwa. Na czwartym kilometrze najpierw kasuje mnie Arek a  kilka kilometrów dalej Tomek. Później udaje mi się złapać grupkę   składającą się z czterech bikerów i tak współpracując  przejeżdżam w tej grupie cały wyścig. Przez pierwszą pętlę  noga  kręci dosyć dobrze lecz nie tak jakbym chciał, czuje brak rozgrzewki  a jeszcze  wysoka temperatura nie jest moim sprzymierzeńcem .



Druga pętla wchodzi  już mocniej, czuję się o wiele lepiej niż na pierwszej. Miejscami zaczyna jeszcze  padać deszcz co powoduję że zrobiło się troszkę chłodniej. Wtedy troszkę odżyłem i zaczynam mocniej dusić na korbę.



Tempo zaczyna wzrastać. Czym bliżej mety tym mocniej .Tu zaczynają się jeszcze problemy z przednia przerzutką, nie chce łańcuch wskoczyć na blat. Giry kręcą coraz szybciej  a ja w głowie przeklinam . W końcu za czwartą próbą przełożenia przerzutki łańcuch   wskakuje na blat a ja duszę na pedał ile się tylko da.


 
Ostatni kilometr to odcinek szosowy który pnie się dość długo w górę. Tutaj widać było że nie tylko ja chce mocno finischować. W połowie podjazdu wyskakuje z koła i podkręcam, kasuje kilku miniowców jadących na oparach przede mną,jednak  okazuje się że wystrzeliłem za szybko  , chłopaki spawają do mnie ,Ja staram się jeszcze podkręcać ale już sił za wiele nie ma.
Dusze na korbę ile się da i przejeżdżam metę mając dwóch bikerów z grupki przed sobą. Na mecie byli już Tomek i Arek oraz moja żona Lidka która przyjechała ze mną jako mój kibic. 



Bardzo fajny wyścig zorganizowany w ramach Leszczyńskiej Ligi Rowerowej Był  to mój drugi start w Smyczynie  choć trasa do zeszłego roku została lekko zmodyfikowana. Na dystansie  mega zawodnicy mieli do przejechania cztery pętle po 16km na krótszym ,  mini  dwie pętelki. Na duży plus zasługuje organizacja imprezy.  Zabezpieczenie trasy oraz bufet przygotowany po wyścigu zasługuję także na dużą pochwałę. Trasa była zabezpieczona bardzo dobrze, wszędzie strzałki , a tam gdzie brakowało  stali panowie którzy kierowali gdzie mamy jechać. Do jednej rzeczy do której bym się przyczepił to do tego że brakowało sektorów oddzielnych na dystans mega i mini przy tym było trochę chaosu bo co  chwilkę na linii startu ktoś się przeciskał przez nas twierdząc że startuje na mega.

Dane z wyścigu
Dyst. 32km (według organizatora)
Czas 1;17;32
HR max 193
HR śred 171
Kcal 1922
Open 32/199
M3 10/76



Kategoria zawody


WPN

Środa, 21 maja 2014 · dodano: 21.05.2014 | Komentarze 2

Dzień wolny od pracy wpadł niespodziewany i trzeba było go odpowiednio  wykorzystać czyli rowerowo. Wyjechałem  kilka minut po jedenastej miedzy czasie Paweł zadzwonił że jak będę w Mosinie mam wpaść na kawkę. Z zaproszenia oczywiście skorzystałem.
Od początku słabo mi się jechało nogi nie chciały kręcić a puls szybko wchodził na wysokie wartości. Jeszcze dobrze nie wyjechałem a nogi już  miałem  ugotowane.....temperatura robi swoje. Niestety   tak było  w sumie aż do samego końca dzisiejszej jazdy .Tak mi się słabo jechało że  na początku chciałem tylko dojechać do Pawła i z powrotem do domu . Jednak wypita kawka w Mosinie postawiła mnie na tyle na  nogi  że  postanawiam jechać dalej.

Jak już wspomniałem do Mosiny dojeżdżam a raczej doczłapuje się. Całość pokonuje szlakiem wzdłuż Warty. Na wysokości Puszczykowa niespodzianka.....Co to ma być??? Ktoś na ostatnim odcinku ,dochodzący do Puszczykowa postawił znak zakazu dla rowerów. Moje pytanie brzmi dlaczego??? Na jaki h...j ktoś tam postawił znak zakazu???.  Przecież to jest zwykła ścieżka która ciągnie się wzdłuż warty. Jeżdżę tą trasą już lata i szczerze mówiąc nie wiem po co ktoś postawił tam taki znak. Jak ktoś wie to proszę  niech odpowie mi na te pytanie......No nic zakaz zakazem ,kręcę w prawo i jadę dalej  by po chwili zaraz odbić w lewo . W ostateczności wyjeżdżam  dosłownie w tym samym miejscu co bym jechał prosto przez zakaz.



W końcu dojeżdżam do Pawła. U niego kawka, małe co nieco na ząb, pogaduchy o tym i tamtym i tak  godzinka zleciała .  Między czasie odezwał się Krzysiek z którym próbowałem się umówić  dzisiaj na wspólne kręcenie ....niestety nie udało się a szkoda, bo w towarzystwie raźniej .  Okazuje się  że  Krzysiek szarpie interwały na Pożegowie,  na rowerze szosowym a   ja mimo wszystko jestem nadal nastawiony na kręcenie w terenie.Gdy on kończył  trening to ja dopiero tak naprawdę zaczynałem....

Początkowo był plan wracać z Mosiny  już do domu ale stwierdziłem że polecę dalej przez Borkowice na sinusoidy. Tak też zrobiłem, dojechałem do sinusoid tam oczywiście uśmiech nie schodzi  mi z  twarzy........ uwielbiam te hopy.....szkoda tylko że tak rzadko tu przyjeżdżam......

Później lekko się pogubiłem ale ostatecznie wyjeżdżam przy starej stacji. 

Od stacji wracam już do Poznania .Jadę przez Kociołek i  J.góreckie  a dalej  jeszcze bardzo fajnym singielkiem  wzdłuż żółtego szlaku. Ostatecznie wyjeżdżam na początku Grajzerówki od strony Puszczykowa.

Dalej to już powrót nadwarciańskim do Poznania.Do domu zajeżdżam ujechany jak koń po rodeo. Teraz pozostaje odpoczynek i regeneracja a w sobotę jadę do Błotkowa na zawody mam nadzieje że noga będzie kręcić.

Kategoria trening, Sam na sam, mtb


Trening w terenie

Poniedziałek, 19 maja 2014 · dodano: 19.05.2014 | Komentarze 0

Czas  odstawić szosę na jakiś czas i potrenować  jazdę w terenie. Umówiliśmy się dzisiaj ze Sławkiem na wspólny trening   w terenie. Oprócz dobrego treningu  udało nam się dzisiaj jeszcze  odkryć kilka fajnych ścieżek i singielków w rejonie j.kierskiego .
Jadąc z powrotem na jednej  prostej chciałem ominąć spore bagienko, a byłem dosyć rozpędzony wpadłem w poślizg i nie wyrobiłem, gleba była murowana. Tym razem na miękko , runo leśne zamortyzowały upadek. Mimo tego upadku  udało mi się  zrobić dobry trening, noga  fajnie kręciła i w sumie to zajebiście mi się dzisiaj jechało..

HR max 173
HR śred 135
Kcal 1908


Kategoria mtb, trening


  • DST 90.00km
  • Czas 02:37
  • VAVG 34.39km/h
  • HRmax 190 (100%)
  • HRavg 167 ( 88%)
  • Kalorie 3111kcal
  • Sprzęt Corratec Dolomiti
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tour de Leszno

Sobota, 17 maja 2014 · dodano: 17.05.2014 | Komentarze 2


Tydzień miałem ciężki i mój start pozostawał do samego końca pod dużym znakiem zapytania. Na początku tygodnia grypa żołądkowa która wyciągnęła chyba ze mnie wszystko a później jeszcze lekkie przeziębienie. A jeszcze pogoda istno z Giro Italia spowodowała u mnie lekką niepewność



Rano pobudka , kawka, jakieś jedzonko i jazda. Chwila drogi i jestem  już u  Tomka. Tam pakowanie jego roweru i jedziemy dalej. Droga mija szybko , jedziemy w niepewności, deszcz towarzyszy nam przez całą drogę. Na miejscu jesteśmy chwilę po dziewiątej. Parkuje samochód i wychodzimy załatwić formalności . Po chwili wyskoczył jakiś tym z pyskiem że tu parkować nie wolno, więc cofam się przestawiam samochód oczywiście  delikatnie temperując typa. Czasu pozostaje nam coraz mniej . Nagle zaczyna lać i to dosłownie, cały rynsztunek dokonuje w aucie na tylnej kanapie, brakuje mi jeszcze numerka.

Dojeżdża do nas w końcu Sławek z moim numerem startowym który odebrał dzień wcześniej...

Na placu jest już pusto wszyscy stoją już na starcie a my jeszcze regulujemy ciśnienie w oponach. Na start dojeżdżamy pięć minut  przed rozpoczęciem wyścigu . Stoimy gdzieś z tyłu praktycznie można było rzec w czarnej dupie. Arka nie widać, pewnie się ustawił gdzieś bliżej , w sumie nie ma co się dziwić, chłopak walczy o punkty do klasyfikacji generalnej.Były dwa dystanse do wyboru , krótszy na (30km) który  nie był klasyfikowany i nasz  dystans.....dystans  główny(  90km).



W końcu start....O dziwo nie pada......Asfalt świeci się jak lustro po świątecznym szorowaniu . Pierwsze kilometry traktuje troszkę jako rozkręcenie nóg ponieważ na rozgrzewkę nie było czasu. Jadę spokojnie, chwilami oglądając się za siebie czy Sławka i Tomka mam za sobą.... Minuty nie ujechałem a tu pierwsza kraksa...

Po kilku kilometrach zaczynam wchodzić na swój rytm, formuje się spory peleton ze 30 bikerów, większość utrzymuje się aż do finischu.    Chęć do współpracy wyraża trzech bikerów  dwie koszulki  z napisem team 29er i jeden w stroju Polski. Oczywiście można było liczyć także na moich teamowych kolegów których przez całą trasę trzymali się w dziobie  peletonu.. Reszta raczej wyraża dużą chęć wiezie się na kole.



Na czterdziestym kilometrze dopadamy grupkę Arka który dzielnie walczył na rowerze mtb aż do końca.Niestety dzisiaj nawet pro skarpetka od szymonabika nie dała mu mocy. Po wyścigu rozmawiałem z nim mówił że gdzieś na siedemdziesiątym kilometrze dopadła go bomba....Zdarza się odrobisz sobie następnym razem;)



Na 67 kilometrze dojeżdżamy do 2 km podjazdu. Tutaj troszeczkę się rozerwało zaczęło się szarpanie, wyprzedzanie, zajeżdżanie , jeden przez drugiego zaczynał pokazywać jak potrafi jechać po przejechaniu prawie siedemdziesięciu kilometrów na kole. Podjazdy nie są moja mocną strona i tu dałem popracować  Sławkowi. Opłaciło się ,wciągnął mnie niczym laweta uszkodzone auto na pakę.






Do mety pozostało już niewiele. Wciągnąłem  żela, dobrze popiłem i jedziemy dalej.  Około  piętnastu kilometrów przed metą zaczynają chłopaki z tyłów wychodzić na przód , idą krótkie zaciągi ale ucieczki żadnej nie ma.
Jestem trzeci w peletonie, do mety pozostało już tylko kilka kilometrów. Najpierw odpada jeden , po chwili spływa kolejny gość i zostaje sam na dziobie.Do mety pozostało już jakieś pięć kilometrów. Cisnę na korbę , czuje już się zmęczony, skurcz zaczynają się odzywać ale nie odpuszczam.  Zbliżam się do zakrętu i ostatnia prosta, dociskam , puls wariuje myślę sobie to jakieś szaleństwo nie jestem dobrym finischerem, Wyskoczył gość w stroju omega farma i się  oddala. Po chwili został skasowany.  Widzę już metę i dokładam ,idę w trupa  ale bez skutku , prędkość stoi a puls leci  do górę, czuje że odpadam. Reszta dokłada i ląduje gdzieś w połowie stawki peletonu w którym jechałem

 Na szczęście odbyło się bez żadnej kraksy której się obawiałem najbardziej a do tego i pogoda oszczędziła nas przez cały wyścig. Niestety przebieranie przebiegło znowu w aucie bo zaczęło lać.



Jemy makaronik, odbieramy certyfikaty i medale pamiątkowe i nie czekając na losowanie zabieramy się do domu.

Dane z wyścigu
Open 286/570
M3 kat szosa 97/158
90km w czasie 2:37:03 według organizatora (mi wyszło ponad 93km)
HR max 190 (na finischu)
HR śred  167
Kcal 3111


Kategoria zawody


  • DST 60.67km
  • Czas 02:18
  • VAVG 26.38km/h
  • Sprzęt Corratec Dolomiti
  • Aktywność Jazda na rowerze

W/W x3

Środa, 14 maja 2014 · dodano: 15.05.2014 | Komentarze 0

Ostatni trening przed startem w Lesznie. Pojechaliśmy ze Sławkiem na rundy Wierzonka-Wierzenica. Dojazd spokojnie   a na miejscu już  zrobiliśmy trzy  zaplanowane mocne pętelki gdzie średnia z tych pętli wyszła 33km/h. 

1. 13:42
2. 13:46
3. 13:24 

Powrót potraktowaliśmy jako rozjazd.
Kategoria na szosie, trening


  • DST 41.16km
  • Czas 01:39
  • VAVG 24.95km/h
  • Sprzęt Corratec Dolomiti
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozruch

Wtorek, 13 maja 2014 · dodano: 13.05.2014 | Komentarze 0

W niedziele dopadło mnie jakieś zatrucie żołądkowe i wyssała ze mnie chyba wszystko co możliwe. Organizm tak się odwodnił że nie miałem sił wczoraj nawet wstać ż łóżka. Dzień cały prawie przespałem i noc też. Dzisiaj rano było już lepiej, czułem się jeszcze troszkę słaby ale do pracy poszedłem. Wieczorem stwierdziłem że trzeba by było się coś przejechać tak dla testu i rozkręcenia nóg  .Od czwartku nie jeździłem na rowerze nie licząc niedzielnego dojazdu do pracy wiec i potrzebę czułem dużą pokręcenia. Przez cały dzień zjadłem nie wiele może bułkę, jedną zupkę i w domu jeszcze kisiel, więc sił na długi trening było niewiele. Wyszło krótko i spokojnie.Tradycyjnie wysłałem  SMSa   do Sławka wiedząc że  przysta na moją propozycje . Umówiliśmy się  przy termach  i razem ruszyliśmy w  stronę Swarzędza. W okolicach Malty dojechał do nas jeszcze Seba . Przekręciliśmy rundę przez Antoninek i Swarzędz bez większych szaleństw.W drodze powrotnej odprowadzam Sławka do Śródki i dokręcam jeszcze z Sebą jedno kółeczko wokół Malty.

Kategoria na szosie, trening