Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jakub1 z miasteczka Kamionki. Mam przejechane 38229.19 kilometrów w tym 5719.99 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.93 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl
Reprezentuje ASGO TEAM Asgo team

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jakub1.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2014

Dystans całkowity:356.82 km (w terenie 67.00 km; 18.78%)
Czas w ruchu:14:27
Średnia prędkość:24.69 km/h
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:50.97 km i 2h 03m
Więcej statystyk
  • DST 63.80km
  • Czas 02:19
  • VAVG 27.54km/h
  • Sprzęt Corratec Dolomiti
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kórnik

Czwartek, 30 października 2014 · dodano: 30.10.2014 | Komentarze 1

Miałem dzisiaj wolne . Łikend zapowiada się raczej bez roweru  więc chciałem wykorzystać dzisiejszy dzień . Ubrałem się jak zimą termoaktyw, bluza i na to gameks a na buty obowiązkowo ocieplacze  było idealnie. Szczerze mówiąc to nawet mi się nie chciało ale jak już tak stałem ubrany no to co nie miałem jechać. No to pojechałem. Do Kórnika jechało się całkiem dobrze choć średnia prędkość na to nie wskazywała , czasami  boczny wiatr  utrudniał jazdę. Trasa to: Poznań-Czapury-Wiórek-Sasinowo-Rogalinek-Rogalin-Świątniki-Mleczewo-Kórnik-Dziećmierowo-Robakowo-Sczytniki -Koninko-Krzesiny-Garaszewo-Poznań.
Od Kórnika miałem przeszywający wiatr wiejący prosto w gembę który mnie sponiewierał kompletnie.

A jeszcze ot taka sytuacja. Trafiłem na idiotę jechał jakąś mini ciężarówką , wpierw mnie facet strąbił a gdy zaczął wyprzedzać prawie by mnie zepchnął z drogi, Manewrowi towarzyszyło jeszcze darcie ryja z szoferki. Facet miał pecha dorwałem go na następnej krzyżówce. Miałem ochotę na manewr z lusterkiem ale w ostatniej chwili się powstrzymałem i mu je tylko odgiąłem w drugą stronę. Facet się i tak ostro wkurwił bo zamiast jechać w tą stronę gdzie miał kierunkowskaz włączony to skręcił za mną. Zniknąłem w miejskim tłumie, jak już ochłonąłem to nie byłem z tego zadowolony.  Nie jestem zwolennikiem takiego zachowania na drodze   ale może idiota następnym razem pomyśli zanim zatrąbi na rowerzystę .
Kategoria na szosie


  • DST 30.00km
  • Czas 01:11
  • VAVG 25.35km/h
  • Sprzęt Corratec Dolomiti
  • Aktywność Jazda na rowerze

Malta

Piątek, 24 października 2014 · dodano: 24.10.2014 | Komentarze 0

Zimno i mega nieprzyjemnie.
Kategoria przejazdzka


  • DST 90.00km
  • Czas 03:17
  • VAVG 27.41km/h
  • Sprzęt Corratec Dolomiti
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening na szosie

Niedziela, 19 października 2014 · dodano: 19.10.2014 | Komentarze 1

Wczoraj nie dałem rady wyjść na rower  więc dzisiaj pojechałem na ustawkę która ruszała z Malty.
Na miejsce startu  przyjechał Sławek,Jarek,Rafał Łukawski, Tomek Jakubowski i Jasiu Zozuliński.Razem ruszyliśmy z pod stoku na Malcie . Było wietrznie ale za to bardzo słonecznie i bezchmurnie. Przekręciliśmy pętle  przez Tuczno, Pobiedziska i Kociołkowa Górkę. Tempo jak na tą porę roku było słuszne. 


Kategoria trening, na szosie


Do Swarzędza

Piątek, 17 października 2014 · dodano: 18.10.2014 | Komentarze 0

Nosiło mnie już  wczoraj , dzisiaj już po prostu nie wytrzymałem i musiałem się przejechać.
Błędem po ostatnich opadach był przejazd przez Olszak.
Po powrocie do domu czekało na mnie pranie ciuchów i czyszczenie roweru.
Kategoria mtb, przejazdzka


  • DST 74.16km
  • Czas 02:32
  • VAVG 29.27km/h
  • Sprzęt trenażer elite
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rondo Starołęka

Sobota, 11 października 2014 · dodano: 13.10.2014 | Komentarze 0

Dzisiaj pierwszy raz stawiłem się na ustawce na rondzie starołeka. Kiedy dojechałem na miejsce na parkingu przed Biedronka  było już sporo osób. Na oko plus minus 50 osób. Po minucie dojeżdża Sławek który jeszcze wczoraj nie był pewien czy dojedzie. Wspólnie rozważamy dystans bo okazało się że jest kilka opcji do wyboru. Decydujemy się na seteczkę . Zostaliśmy w najliczniejszej grupie  która miała do wyboru mocniejsze tempo lub słabsze my wybraliśmy jazdę w grupie mocniejszej.

 
Za przejazdem kolejowym zrobiło się małe zamieszanie i okazało się że jedziemy nie w tej grupie. Pozostało nam do nadrobienia kilka set metrów. W czwórkę próbowaliśmy po zmianach dojść nasz peleton, tempo było wyścigowe a prędkość kręciła się koło 40km. Mimo mocnej jazdy po zmianach nasza różnica odległości nic się nie zmieniła. W okolicy Rogalinka Ja ze Sławkiem odpuszczamy ponieważ uważamy że w takim tempie możemy tej stówki nie przejechać. Po kilku minutach nadjechał peleton do którego się podczepiamy, jak się póżniej okazało była to całkiem inna ustawka która jechała na Pożegowo....Nic nam nie pozostało , postanawiamy wrócić i jechać na Kórnik, dołączyć do naszej grupy. Tutaj znowu zaczęła się mocna jazda po zmianach .



Grupę udało się dogonić tuż  przed rondem w Kórniku, dołączamy do niej i jedziemy już tempem właściwym ,takim jakim powinniśmy jechać od początku 30-32 przy pulsie 130-140. Dojechaliśmy znowu do Pożegowa. Zostało nam jeszcze do przejechania druga pięćdziesiątka . Pierwsze kilometry mocnej jazdy dały nam się we znaki więc postanawiamy ze Sławkiem wracać do domu.




Bardzo fajna ustawka , każdy znajdzie tu dla siebie odpowiednie tempo i dystans. Dla mnie dużym plusem jest odległość bo mam ją prawie pod domem. Godzina startu to 9:00 ,może wczesna ale za to zostaje jeszcze sporo z dnia. Dużym plusem jest to dla naszych drugich połówek które nie chcą całych weekendów spędzać same w domu

Po treningu dopadła mnie jeszcze  grypa żołądkowa. Po powrocie byłem bardzo słaby i w kościach mnie łupało .Na początku myślałem że jestem taki wypompowany po treningu ale z godziny na godzinie czułem się coraz gorzej. Temperatury i oddawanie tego co zjadłem szybko zdefiniowały u mnie jelitówkę. Jeżeli istnieje dieta cud to na pewno nazywa się grypa żołądkowa . Od piątku wieczór  do niedzieli wieczór zjechałem  3kg w dół.
Kategoria na szosie, trening


Grand Prix Kaczmarek Elektric Wolsztyn

Poniedziałek, 6 października 2014 · dodano: 06.10.2014 | Komentarze 0

Po trzech miesiącach przerwy od ścigania postanowiłem wystartować jeszcze raz i zarazem  ostatni w tym roku. W Wolsztynie byłem raz, rok temu jako kibic. Zdrowie nie pozwoliło mi wtedy wystartować. Opowieści kolegów o super trasie od razu zweryfikowała w moim planie na ten rok start w tej że edycji. Próbowałem też zaaranżować spotkanie z wszystkimi teamowymi kolegami. Niestety  nie udało się . Z całej naszej ekipy byłem  Ja, Sławek, Paweł ,Robert i Jarek



Do Wolsztyna jedziemy w czwórkę.Trzy rowery jadą na dachu a jeden pakujemy do środka. Jarek dociera na miejsce z Tomkiem Jakubowskim .Trasa mija szybko, drodze towarzyszą śmiechy chichy i opowiastki z krypty. Jestem jakby mniej spięty wiedząc  że jadę  dzisiaj treningowo. Gdy dojechaliśmy na miejsce rozluźnienie nieco minęło. Mijamy parking na którym parkowaliśmy samochody rok temu , niestety jest dla nas zamknięty. Prócz imprezy rowerowej w Wolsztynie jest jeszcze jedna ,także fanów dwóch kółek ale z silnikami. To dla nich jest zarezerwowany parking. Jedziemy kilka metrów dalej i parkujemy na polanie dla cyklistów przeznaczonej. Rynsztunek idzie bardzo sprawnie. Piźdźi dość mocno więc nie tracąc czasu  robimy rozgrzewkę i jedziemy do sektorów przydzielonych nam wcześniej.Jarek  ma pierwszy sektor  z charpaganami. Ja z Pawłem stoimy na końcu trzeciego, Sławek czwartym a Robert za sprawą nie startowania w tym roku ma przydzielony piaty.




Godzina jedenasta burmistrz Wolsztyna pierwszy raz wystrzela z pistoletu. Ruszyła elita, po kilku minutach w końcu rusza nasz sektor. Tym razem ruszam spokojnie jadę na pograniczu 70-80% swojego tętna. Przez pierwsze kilometry jedziemy sznurkiem, jadę spokojnie , co jakiś czas obracam się by nie stracić Pawła z widoku. Jest dziesiąty kilometr i pierwszy większy podjazd Paweł mnie mija i wskakuje jako trzeci zawodnik prze de mną. Po chwili zjazd  , mocno piaszczysty i sporo korzeni. Facet który jechał prze de mną nagle zaczyna koziołkować ,kręcił się jak piłka .Masakra.....Nie wierze w to co widzę....Zatrzymuje się i zaraz za mną jeszcze jeden gość w koszulce Discavery. Facet leży i się nie rusza , mówi coś tam że go kark boli i głową i w sumie że nie może się ruszać. Sciągam jego rower z trasy i dzwonie do organizatora. Facet prosił o pomoc medyczną. Kolega który się zatrzymał ze mną krzyczy ze z nim zostanie i że mam dalej jechać.  Nadjeżdża czwarty sektor a w nim Sławek. Podczepiam się i jadę chwile za nim.....chwile:(   Zadzwonił telefon ,odebrałem wiedząc że dzwonią w sprawie kraksy. Po udzieleniu kilku informacji  znowu jadę . Niestety Sławek mi znikł i pozostało mi już jechać z piątym sektorem. Przez chwile jechałem jeszcze  z Robertem ale w połowie trasy dopadła go bomba i odpadł.



Od dzwoniącego telefonu staram się jechać tak mocno  jak tylko się da, co mnie bardzo dużo kosztowało. Kilka razy udało mi się dogonić  Sławka ale on mnie sukcesywnie urywał na każdej górce. Wyszedł brak treningów siłowych i jeszcze ten pierdolony łańcuch który lubił spadać na podjazdach.




W okolicach trzydziestego kilometra czuje że jestem mocno ujechany ta gonitwą , postanawiam trochę zluzować i odpocząć. Opłaciło się, niestety Pawła i Sławka już nie dogoniłem . Po chwilowym zluzowaniu  odżyłem i ostatnie kilometry mogłem dawać w  korbę ile się da . Minąłem  kilku maruderów i na ostatniej prostej łykłnąłem jeszcze  z trzech zawodników.Po przekroczeniu mety mój rytuał czyli  wiszę na kierownicy i szukam powietrza .
Dochodzę do siebie i czekamy z chłopakami  za Robertem. Później sobie  gratulujemy  i oddajemy się konsumpcji jak to "wybornego" makaronu z sosem bolońskim



Trasa??? Super...Jak zwykle na maratonach u Kaczmarka organizacja pierwszo rzędna. Bardzo fajna i ciekawa trasa, bardzo duża ilość singli i podjazdów. Moim skromnym zdaniem  wymagająca trasa na której można się zmęczyć. Trasa na której z pewnością nie można było się nudzić.  Wynik??? Hmmmm pozostawiam bez komentarza ..... To w tym przypadku sprawa drugo rzędna. Jazda dla samego fanu tez jest fajna. Straciłem  kilka minut przy kraksie i później jeszcze przy dzwoniącym telefonie ale  kto by się tym przejmował jak wchodzi w rachubę czyjeś zdrowie . Cieszę się  że mogłem pomóc . Mam tylko nadzieje że facetowi nic się nie stało i jest cały i zdrów. 

Czas:
2:20:50
miejsce:
Kategoria open 250/428
Kategoria M3  108




Kategoria zawody


Night raiders

Piątek, 3 października 2014 · dodano: 03.10.2014 | Komentarze 0

Z Sławkiem i Pawłem spotkaliśmy się w Mosinie. Ja ze Sławkiem dojeżdżamy z Poznania samochodem..Miała być to towarzyska przejażdżka połączona z pogaduchami i poniekąd tak było choć nie do końca. Było już kilka minut po 18 więc czekała nas jazda po zmroku. Zamontowaliśmy lamki i w drogę. Postanowiliśmy objechać czarny szlak ale tym razem w odwrotnym kierunku zegara. Wjeżdżając do lasu było już  ciemno. Jechaliśmy ostrożnie , obawiając się najgorszego czyli kontuzji przed wyścigiem. Szczególnie na sinusoidach na których nabiera się sporej prędkości, po ciemku to całkiem inny wymiar treningu. Ze względu na  sporą ilość korzeni, singiel traków i zakrętów oraz późnej pory co  spotęgowała stopień trudności trasy można stwierdzić że wykonaliśmy dzisiaj całkiem dobry trening techniki.

Kategoria mtb, trening