Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jakub1 z miasteczka Kamionki. Mam przejechane 38229.19 kilometrów w tym 5719.99 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.93 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl
Reprezentuje ASGO TEAM Asgo team

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jakub1.bikestats.pl
  • DST 120.00km
  • Czas 03:30
  • VAVG 34.29km/h
  • Sprzęt Corratec Dolomiti
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poznań Bike Challenge

Niedziela, 13 września 2015 · dodano: 22.09.2015 | Komentarze 0

Dawno nie starowałem w żadnych zawodach i targały od rana mną emocje te  które zawsze towarzyszą mi przed każdym startem. Co do dzisiejszego startu miałem pewne obawy.  Przerażał mnie  dystans który miałem do pokonania  liczył  sobie 120km. Ostatnią setę przejechałem    dwa lata temu więc było czego się bać .

Na start  zajeżdżam  pół godziny przed rozpoczęciem . Byłem już tu dzisiaj o dziewiątej  bo nie doczytałem na którą start myślałem że tak samo jak w zeszłym roku. Idę ustawić się  do swojego sektora ,, A'' wcześniej mi przydzielonego .Wokół mnie stoją same carbony, dura ace i  inne cuda. Co ja tu robię sobie pomyślałem ??? Zmiana sektora groziła dyskwalifikacja więc pozostało jechać mi z harpaganami.

Równo o 12 wystartowaliśmy. Pierwsze kilometry  przez miasto jechaliśmy z   prędkością grubo powyżej czterdziechy . Za rondem śródka zaczęły formować się grupki ja ląduje  w  jednej z nich, takiej około  50 osobowej . 



  Po przejechaniu  już koło czterdziestego któregoś tam  kilometra coś zaczęło  się rwać , kilku  kolarzy z dzioba odskakuje od grupy. Próbowałem  gonić ale bez skutku wiatr wiejący od czoła sukcesywnie  mi to utrudniał. Nagle dwóch pechowców leży  przede mną z ledwością udaję mi się ich ominąć. Po nawrotce  jechałem  z pozostałą częścią grupy która została. Za zakrętem coś mnie przytkało i momentalnie poczułem odpływ sił,  grupa mi uciekła.  Śniadanie za wcześnie  zjedzone przestało działać przecież start był o dziewiątej.  Próbowałem  jeszcze podkręcić  ale nogi czułem jak by się zrobiły z betonu, odcieło mnie , przyblokowało totalnie, baterie siadły, nogi się zatrzymały a w myślach to chyba już koniec. W głowie krążyły myśli że już nie dojadę do mety .Była za mną  dopiero połowa dystansu  a tu taki przypał. Stało się to czego najbardziej się , obawiałem jadę już teraz sam. Jeszcze  po cichu liczyłem  że wskoczę sobie  do kolejnej grupy  ta  jak nadjechała to nawet nie zdążyłem zareagować:( .



Przejeżdżały   następne grupki , ktoś czasem nawet   krzyknął spawaj, dawaj czy też nie opierdalaj się...  byłem tak ujechany że aż wkurwiony  , bez szans już raczej na mocną jazdę , odpuściłem .  Do Wronczyna  jakoś się  doczłapałem  tam też  była usytuowana  stacja z izotonikami. Udało mi się złapać   jeden bidon z izotonikiem  i butelkę z wodą  zacząłem łapczywie  uzupełniać wypocone  płyny.

 Za Tucznem odblokowało mnie i wtopiłem  się w kolejną nadjeżdżającą   grupę. Odblokowało mnie na tyle że przez chwilę to ja ciągnąłem  ten mały peleton. Pomyślałem że  jest już dobrze muszę tylko  przytrzymać  i do mety dojadę. 



W tym roku dołożyli kilometrów więc  na rondzie  śródka   skręciliśmy  w ulicę  warszawską . Na dobitkę mieliśmy    lekko pod górkę i do tego  pod  wiatr. Skurcze które odezwały się już dawno  na tyle dawały we znaki że nie pozwalały  nawet wstać z siodełka. Na browarnej   prędkość ostro wzrosła , dało się już odczuć  że meta już jest blisko . Cały czas siedziałem komuś na kole , zrobiło się nerwowo , kraksa wisiała w powietrzu przecisnąłem  się więc  do przodu. Dalej to już napierdalanie  tyle ile sił w kopytach  do mety. Linię mety przekroczyłem ledwo żywy.



Na mecie czekała na mnie moja żona Lidka z teściami.

Stan po wyścigu ciężki do opisania. Nie pamiętam kiedy byłem tak ujechany. Zjadłem hamburgera  który smakował jak pomielony pies z budą , wypiłem piwko i się ewakuowałem do domu.


Wnioski
1. Trzeba czytać informacje kiedy star jaka trasa Ii wszelkie informacje o wyścigu organizator może zmienić w stosunku do innych edycji np. godzinę startu czy też trasę.
2.Trzeba umieć znaleźć swoje miejsce w szeregu. Może ze dwa lata wstecz sektor A był by dobry , w dzień wyścigu powinienem stać w B jak nie w C.
3.Za mało wyjeżdżonych kilometrów. Moja dupa po pięćdziesięciu kilometrach tak mnie bolała że już nie powiem jak co:)
4.Nawodnienie , nawodnienie i jeszcze raz nawodnienie 120 kilometrów to nie przelewki.






Kategoria zawody, 100



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!