Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jakub1 z miasteczka Kamionki. Mam przejechane 38229.19 kilometrów w tym 5719.99 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.93 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl
Reprezentuje ASGO TEAM Asgo team

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jakub1.bikestats.pl
  • DST 52.50km
  • Czas 02:19
  • VAVG 22.66km/h
  • Sprzęt Corratec Dolomiti
  • Aktywność Jazda na rowerze

Karpacz-Przełęcz Okraj

Niedziela, 10 sierpnia 2014 · dodano: 11.08.2014 | Komentarze 2

Jadąc do Karpacza postanowiliśmy ze Sławkiem zabrać ze sobą rowery szosowe. Założenie było zrobić jakiegoś tripa rozjazdowego po Uphillu na Śnieżkę. Miałem w głowie dwie trasy. Jedna to pojechać do Szklarskiej Poręby,  a druga to podjechanie Przełęczy Karkonoskiej. 

Wstaliśmy dosyć późno, samopoczucie moje było kiepskie, w plecach mnie coś  łupało i jakoś taki byłem nie do życia. Może dlatego, że  wczoraj świętowaliśmy wjazd Sławka i zrobiliśmy ognisko, były kiełbaski, piwko i pogaduchy do późna. Przy śniadaniu dostałem szybkiego mobilizatora od Sławka i udało mi się jakoś pozbierać. Pokój musieliśmy opuścić do czternastej, czasu było niewiele więc zmuszeni byliśmy   wybrać całkiem inną trasę. Widząc, że przełęcz Okraj jest dosyć blisko i jakby łagodniej się pod nią podjeżdża to ostatecznie decydujemy się pojechać na  Okraj.

Wyjeżdżamy kilka minut po dziesiątej i kierujemy się od razu na Kowary. W Kowarach  kręcimy w prawo na ekspresówkę, która prowadzi na Wałbrzych. Od tego też  miejsca zaczyna się nasza wspinaczka. Od początku wzniesienia jedziemy lekko pod wiatr, czuję wczorajsze wejście na Śnieżkę. Po kilku kilometrach wspinaczki widać już odbicie  na Lubawkę i Przełęcz Okraj.

Sławek  który wczoraj wjechał na Śnieżkę jedzie jakby wcale górki nie było. Praktycznie przez cały podjazd to On narzucał tempo i ciągnął do góry.  Ja praktycznie wjeżdżam na sam szczyt na jego kole. Ostatnie dwa kilometry mega długie i ciężkie dla mnie. Ostatnie pół kilometra chciałem nawet odpuścić, ale nie był bym sobą gdybym nie dociągnął do końca.

Na szczycie robimy pamiątkowe foty i nie tracąc czasu zjeżdżamy z powrotem do Kowar. Po drodze mijamy sporo bikerów walczących z podjazdem. Widać nawet osoby które wczoraj startowały.  Sławek nawet spotkał jakiegoś  swojego Ziomka, którego wczoraj poznał. Zatrzymaliśmy się na pogaduchy, ale czas naglił wiemy, że pokój musimy opuścić do czternastej  więc postanawiamy jechać  dalej. Jadąc tak w dół widać, że to kawał podjazdu, a nie tam jakaś górka.

Od Kowar  do Karpacza jest  jeszcze lekko pod górkę ale ostatecznie udaje nam się  zajechać na czas i opuścić pokój.
Przed wyjazdem jeszcze poszliśmy do centrum na pizzę i lody no i powrót do domu.

HR max 187
HR śred 137.
kcal 3199







Kategoria góry, na szosie



Komentarze
jakub1
| 05:58 środa, 13 sierpnia 2014 | linkuj Nie nie piwka w Czechach nie piliśmy ,ale za to kilka dzień wcześniej wypiliśmy i to w Polsce:)
Maks
| 18:31 wtorek, 12 sierpnia 2014 | linkuj a Piwko w Czechach było ?
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!