Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jakub1 z miasteczka Kamionki. Mam przejechane 38229.19 kilometrów w tym 5719.99 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.93 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl
Reprezentuje ASGO TEAM Asgo team

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jakub1.bikestats.pl

Lubrza-V etap Grand Prix Kaczmarek Elektric

Niedziela, 29 czerwca 2014 · dodano: 29.06.2014 | Komentarze 1

Wczoraj cały dzień byłem w pracy, a  w nocy spałem tylko godzinę . Jak zadzwonił budzik miałem myśli by nie jechać ale byłem już umówiony z chłopakami i miałem w Lubrzy misje do spełnienia. Po starcie rok temu w tych zawodach  w moim kalendarzu widniał jako jeden z gorszych  wyścigów , nie chodzi o sam wyścig tylko o samopoczucie po wyścigu . Było fatalne i sam start  źle się kojarzy mi do dzisiaj. Miałem pojechać się przełamać .....niestety nic się nie zmieniło....... do Lubrzy najprawdopodobnie  już nie pojadę.

Rano zadzwonił budzik, miałem ochotę go wyrzucić przez okno i pójść dalej spać. Po minucie dzwoni Paweł że już jedzie. Podniosłem się powoli z łóżka i poszedłem robić sobie śniadanie. Rynsztunek jak po godzinie snu poszedł dosyć sprawnie. Na parkingu szybkie pakowanie i jedziemy.Do Lubrzy jadę z kolegami z teamu Sławkiem i Pawłem.

Na miejsce dojeżdżamy dosyć szybko jedziemy autostradą więc po półtorej godzinie jesteśmy już na miejscu. Na parkingu jest już dosyć ciasto ale nam udaję się  szybko znaleźć miejsce i zaparkować. Po dziesięciu minutach jadę się troszkę rozgrzać już na początku  okazuję się że nogi nie chcą kręcić. Zatrzymuje się jeszcze gdzieś  po drodze spuścić  powietrze z kół bo ilość kurwidołków jest zaskakująca.

Na dziesięć minut przed startem stoimy już z chłopakami w naszym trzecim sektorze. Wokół widać sporo znajomych twarzy.
Równo o  11;00 wystartował pierwszy sektor a po nim w odstępie dwóch minutach puszczali następne. W końcu przyszedł czas na nasz sektor. Wystarował.....jedziemy....




Od początku próbuję złapać dobrą pozycję, pierwsze kilka kilometrów  cisnę mocno na korbę , choć jeszcze nie jest to moje sto procent. Kurzawa w powietrzu jest  niemiłosierna, kurz i pył lata wszędzie gdzie się da.  Nogi już od początku nie chcą ze mną  grać tak jakbym chciał . Sukcesywnie próbuję się przemóc ,nawet  przez  chwilkę udaje mi się wejść na moje obroty i jedzie mi się całkiem dobrze ale niestety.... nie na długo.



Na dwunastym kilometrze jestem już mocno ugotowany i zaczynam odpuszczać, grupka w której jechałem   porwała się  jak czereśnie w sadzie. W końcu  zbliżam się do mośćiku  z którego rok temu spadłem do wody. Tym razem nawet się nie decyduję wjeżdżać na niego tylko spokojnie przeprowadzam rower  . Następne kilometry jadę już sam ilość kurwidołków mnie zaskakuję mam wrażenie jakby było ich ze dwa razy więcej niż rok temu. Jadę mini a ręce i plecy zmęczone mam jak po jeżdźie na mega....

W końcu dojeżdżam do rzeczki , stan wody jakby niższy niż rok temu . Najpierw staram się  przejechać ją  , jednak wody jest więcej niż mi się wydawało  i w  połowie polegam ... Brodząc już w wodzie pokonuję resztę rzeczki  z buta.



Resztę  trasy pokonuję tasując się z gościem z Eurobika tym samym z którym finischowałem w Kargowej. Na rozjeźdźie mini mega przyduszam w korbę ile się da i zbliżam się do ostatniego podjazdu (na zdjęciu).



Tutaj udaję mi się gościa urwać i już widząc że mi nikt z tyłu  nie zagraża jadę  swoje do mety. 



Po minucie przyjechał Paweł a po następnych dwóch Sławek.



Wynik całkiem spoko nie ma co narzekać. Po wczorajszej tyrce i godzinie snu wynik uważam że jest całkiem spoko.  Graty dla chłopaków którzy pojechali naprawdę dobrze, Jeżeli chodzi o ściganie w Lubrzy to chyba mam pecha nie jest to miejsce które szczególnie bym lubił, chciałem dzisiaj się przełamać ale nie udało się. Na razie jestem na nie ale kto wie może za rok pojadę się kolejny raz zmierzyć z trasą w Lubrzy.Dziwne troszkę było jak podeszliśmy do miejsca z karma dla zawodników a pani nam oznajmiła że nie wydała nam zupki twierdząc że nie mamy bonu. Rower z numerem , medal na szyji i upierdolona twarz od kurzu dla pani była za mało przekonująca.


Dane z wyścigu
Open 113/420
M3 43/159
HR max 192
HR śred 171
Kcal 1820






Kategoria zawody



Komentarze
Rodman
| 19:58 poniedziałek, 30 czerwca 2014 | linkuj po godzinie snu ja bym nie pojechał ;-) szacoon !
co się dziwisz Pani, rozliczają ją z kuponów a nie z kresek w zeszycie ...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!